Kosmetyki i maści na blizny po trądziku
Oglądałam ostatnio jakiś program, w którym autorytarnie stwierdzono, że stosowanie jakichkolwiek kosmetyków i maści aptecznych na blizny po trądziku nie ma sensu, bo wszelkie blizny można zlikwidować właściwie jedynie laserem. Oczywiście zadaniem programu było wypromowanie sponsora czyli jakiegoś gabinetu chirurgii estetycznej.
Z tym stwierdzeniem zgodzić się nie mogę, bo mnie samej udało się pozbyć paru takich śladów przy pomocy pilingu i kremu.
Zgadzam się, że tempo usuwania blizn jest indywidualne i wszelkie mazidła tudzież inne nieinwazyjne sposoby na blizny nie zawsze muszą być stuprocentowo skuteczne, ale nie zgadzam się na wmawianie ludziom, że blizny w stu procentach znikną jedynie po zabiegach.
Zresztą… na moim ciotecznym bracie skóra goi się jak w przysłowiu (zdaje się jak na psie) i tak samo szybko znikają mu blizny bez żadnych interwencji czy to kosmetycznych czy chirurgicznych – to kwestia zdolności regeneracyjnych organizmu – nic więcej. A zdolności te można stymulować na różne sposoby.
Jakie?
Chciałabyś podkreślić swoje naturalne piękno bądź zredukować drobne niedoskonałości? Zachęcamy do przyjrzenia się usługą medycyna estetyczna Poznań. Wśród gamy dostępnych zabiegów znajdziesz m. in. blizny Poznań i leczenie trądziku Poznań.
Żele i opatrunki silikonowe
Silikon ma za zadanie powstrzymanie rozbudowy tkanki bliznowatej. Takie żele i plastry wykorzystywane są najczęściej w profilaktyce po różnego rodzaju zabiegach. Dość dobrze redukują zagrożenie bliznami przerostowymi i bliznowcami (choć też nie u każdego, jeśli ktoś ma duże skłonności do tworzenia się bliznowców żel może nie pomóc). Jeśli chodzi o blizny potrądzikowe żele te są średnim rozwiązaniem. Moim zdaniem lepiej zapobiegają tworzeniu się blizn wypukłych niż wklęsłych, a to blizny wklęsłe najczęściej zostają po trądziku.
Zauważyłam natomiast, że silikon dość dobrze powstrzymuje rozwój stanów zapalnych (posmarowałam nim kiedyś jakąś trądzikową grudkę i następnego dnia już jej praktycznie nie było) i fajnie zatrzymuje wodę w skórze.
Cebula, heparyna, alantoina
Ich zadaniem jest zmniejszenie obrzęków, regeneracja, łagodzenie podrażnień, zmiękczenie skóry i w ten właśnie sposób mają one pomagać w redukcji blizn i profilaktyce. Jedni je sobie bardzo chwalą, szczególnie wyciąg z cebuli (podobno świetnie działający na niektóre rozstępy), inni stwierdzają, że takie substancje nie działają w ogóle.
Myślę, że warto o nich pamiętać i wypróbować – choćby dlatego, że są bardzo tanie – a nawet jeśli blizny po nich nie znikną, to skóra i tak zyska niezły bodziec do regeneracji.
Śluz ze ślimaków
Coś mi się zdaje, że śluz zaczyna powoli robić furorę. Mówi się nawet o specjalnych zabiegach kosmetycznych z wykorzystaniem ślimaków. O co w tym chodzi? O śluz, który ślimaki wytwarzają nie tylko po to, żeby mieć się na czym ślizgać , ale który jest też dla niego materiałem do odbudowy np. pękniętej czy w inny sposób uszkodzonej skorupki (muszli).
Już jakiś czas temu w sklepach można było kupić krem Velvetin – właśnie ze śluzem ze ślimaka chilijskiego.
Ja ostatnio w ramach buszowania po sklepach z olejkami trafiłam na ekstrakt ze śluzu w formie płynu (w sklepie Skarby Maroka) i strasznie mnie korci żeby go sobie kupić. Na razie postanowiłam jednak jeszcze trochę poczekać.
Różne kosmetyki ze śluzem ślimaków można też dostać w sklepie SnailsGardenCosmetics.com (Kosmetyki ze ślimaczego ogrodu – dobrze tłumaczę tę nazwę?).
Czy warto? Ponoć tak, bo śluz ślimaczy świetnie regeneruje, to prawdziwa kopalnia kolagenu, elastyny, kwasu glikolowego, hialuronowego, przeciwutleniaczy, protein, witamin i minerałów, a nawet naturalnych antybiotyków.
Śluzu jeszcze nie próbowałam, ale gdy spróbuję dam znać.
A może wy macie jakieś „ślimacze” doświadczenia?
Masa perłowa
Kosmetyki z masą perłową działają podobnie do tych wymienionych wyżej. Ich skuteczność jest różna, na mnie na przykład nie działają w ogóle, chociaż po dobrych kremach skóra faktycznie jakby lekko ożywa.
Masę perłową zawiera m.in. popularny krem No-scar.
Jest to dodatek o silnych właściwościach regeneracyjnych. Wykorzystuje się go zarówno w kosmetykach specjalistycznych dla skóry z różnego rodzaju problemami (blizny, przebarwienia, rozstępy) jak i w kosmetykach przeciwstarzeniowych (przeciwzmarszczkowych).
Peptydy miedzi
Z badań wynika, że peptydy miedzi to bodaj najsilniejszy regenerator i to działający bardzo wszechstronnie. Ja mając do wyboru dwa, teoretycznie podobne, kosmetyki zawsze wybieram taki, który jest z tymi peptydami. Nieważne czy to kremy, czy szampony, czy odżywki, czy cokolwiek innego. Przekonałam się, że peptydy miedzi faktycznie świetnie regenerują i skórę i włosy. Nie testowałam ich tylko na paznokciach.
Peptydy zawiera m.in. Revitol Scar Cream – ten którym udało mi się usunąć trzy blizny. Poza tym na pewno znajdziecie je w kosmetykach firmy DS Laboratories – specjalistycznych, ciut drogich (choć nie najdroższych) i moim zdaniem najlepszych na świecie pod względem merytorycznym (skład) i technologicznym (przenikanie do tkanek).
Jeśli znacie jeszcze jakieś fajne składniki kremów, mazideł czy po prostu zioła umożliwiające redukcję albo usunięcie blizn – piszcie proszę. Może coś ważnego pominęłam.